poniedziałek, 31 stycznia 2011

i po feriach...

szkoda, że już koniec ferii, fajnie było odpocząć. Byliśmy na Słowacji, pogoda nam dopisała, najpierw kilka dni sypał śnieg potem kilka dni świeciło słońce. Po raz pierwszy w życiu stałam na nartach i powiedzmy, że jakoś opanowałam techniki jazdy... mój uparty mąż wczoraj (po 4 dniach) zabrał mnie na czarną trasę... myślałam, że nie przeżyję, teraz tylko muszę uleczyć bolący tyłek po upadkach...

mój pierwszy dzień 

 dwulatka też może stanąć na nartach:)


i moje maluchy dwa


i przed pierwszym zjazdem z górki dla normalnie jeżdżących (dla mnie to był masakryczny zjazd)


3 komentarze:

  1. No i dzięki temu ż jesteś kurą domową, możesz w ten sposób spędzać ferie...pracując zawodowo to nie wchodzi w grę, bynajmniej tu gdzie pracuję ja, szef by chyba umarł na widok wniosku urlopowego :o)

    OdpowiedzUsuń
  2. prezentujesz się genialnie :)
    a siniaków nie widać ;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie bardzo cenny i dziękuję za odwiedziny :)